São Paulo. Brazylijski Nowy Jork tętniący życiem o każdej porze

São Paulo

Gdy ląduje się w São Paulo, nie widać nic oprócz budynków. Ten betonowy horyzont zdaje się nie mieć końca. Nic dziwnego – to czwarte największe miasto na świecie, zajmujące swoją pozycję zaraz za azjatyckimi metropoliami.

Wydawać by się mogło, że po karnawałowych szaleństwach należy trochę odpocząć. Imprezy na ulicy do samego rana, trwające przez kilka dni, nieźle dały mi w kość. Co więc zrobiłem? Wybrałem się na cztery dni do São Paulo, by dostarczyć sobie jeszcze więcej wrażeń. Bardzo rozsądnie.

Dłuższa przejażdżka Uberem z lotniska dała mi do zrozumienia, że São Paulo jest tak samo ogromne z daleka, jak i z bliska. Wikipedia dopowie, że to biznesowe i finansowe centrum całej Brazylii, oferujące niesamowicie bogaty dostęp do kultury, sztuki, a także tętniące życie nocne. Pomimo ostatnich kryzysów ekonomicznych kraju, SP zdaje się radzić sobie całkiem dobrze, cały czas się powiększa i rozwija.

Aleja, na której dzieje się wszystko

Osią całego São Paulo jest Avenida Paulista. To najbardziej kosmopolityczna ulica miasta. Dosyć wysokie (ale nie najnowsze), sąsiadujące ze sobą wieżowce pną się ku górze, a chmury odbijają się od ich szklanych tafli. Widać loga znanych brazylijskich banków, międzynarodowych firm, znanych coworkingów. Co kilkadziesiąt metrów można poczuć zapach kawy ze Starbucksa. Po jednej i drugiej stronie muzea, parki, wejścia do metra.

São Paulo

Do miasta dotarłem późnym popołudniem, więc po raz pierwszy zobaczyłem aleję nocą. Przywitał mnie uliczny protest zorganizowany w Dzień Kobiet na rzecz praw kobiet. Tysiące ludzi. Cała aleja zamknięta. Przynajmniej mogłem sobie iść swobodnie środkiem ulicy. Zebrałem też kilka fajnych wlep, które trzymam do tej pory.

W dzień Avenida Paulista prezentuje się tak samo ruchliwie. Miałem okazję pracować stąd zdalnie przez dwa dni, więc doskonale utkwił mi w pamięci codzienny poranny widok: ludzie w białych koszulach, z laptopami pod ręką i z bezprzewodowymi słuchawkami od Apple w uszach, pędzący (bo z pewnością nie jest to spacer) przed siebie, zapewne do jednego z wielu znajdujących się tu biur. Nie tylko Brazylijczycy, ale również Europejczycy, Amerykanie i Azjaci.

São Paulo
São Paulo

Avenida Paulista to biznes, kultura, relaks w parku i imprezy. Wszystko na jednej ulicy.

Kuchnia całej Brazylii w jednym miejscu

Przebiwszy się przez tłum protestujących, dotarłem do restauracji Orfeu, która znajduje się zaraz przy słynnym Edificio Copan, budynku mieszkalnym zaprojektowanym przez Oscara Niemeyera. Gdybym przyjechał w innym momencie, mógłbym nawet się w nim zatrzymać. Znajomy mojego innego znajomego, Lucasa, wynajmuje tam mieszkanie. Szkoda.

São Paulo

Jak zaczynać eksplorację miasta, to od jedzenia, wiadomo. Nie wiedziałem jednak, że przy wspólnym stole będę siedział z… uczestnikami brazylijskiego Masterchefa. Narzeczony mojego przyjaciela, Weverton, który również brał udział w programie, przyprowadził jeszcze dwójkę, André i Ecatharine. Cały wieczór rozmawialiśmy, jak można się domyślić, o gotowaniu. A raczej oni rozmawiali o gotowaniu, bo ja to mógłbym się co najwyżej pochwalić przypalonym naleśnikiem. Nie mam nawet piekarnika w mieszkaniu. Zjadłem za to tyle dobrego jedzenia z różnych stanów Brazylii, że mógłbym teraz wrócić do tego miejsca na kolanach.

Orfeu

Przypadkiem (dlaczego mnie to nie dziwi) restauracja dzieliła jeszcze jedną salę ze szkołą tańca, więc po zamknięciu lokalu wjechał DJ i mogliśmy chwilę potańczyć. Na koniec dostałem zaproszenie od André i jego żony, abym wpadł do stolicy kraju, gdzie mieszkają, to chętnie pokażą mi miasto i budynki parlamentarne. Następnym razem!

Wielkie Jabłko Ameryki Południowej

W São Paulo nie doświadczyłem Brazylii w takim stopniu, jak w innych miastach. Jedyne, co wskazywało na to, że dalej jestem w kraju i nie wyjechałem nigdzie poza kontynent, to wyraźnie słyszalny język portugalski w tle, a między budynkami pnące się palmy i inne egzotyczne drzewa.

Gdyby usunąć te wszystkie “brazylijskie elementy” z krajobrazu, São Paulo zaczyna przypominać inne miasto. Już sama Avenida Paulista wygląda jak żywcem zabrana z Nowego Jorku. A to dopiero jeden z licznych przypadków, gdy uderzy nas, jak bardzo te miasta są do siebie podobne.

Światło jako nowy początek

Moi znajomi dobrze wiedzą, że nawet po największej imprezie jestem w stanie wstać wcześnie rano i zrobić wszystko, co sobie zaplanowałem. A w drugi dzień zwiedzania wcisnąłem tyle miejsc do zobaczenia, że do tej pory sam się sobie dziwię, że mi się to udało.

Obczajanie najważniejszych miejsc rozpocząłem od samego początku. Dosłownie. Przyjechałem na przepiękny dworzec kolejowy Estação da Luz, który w XIX wieku był bramą wjazdową do miasta, witającą imigrantów ze starego kontynentu. Słowo “Luz” oznaczające światło mogło mieć tu metaforyczne znaczenie nowego początku. Podczas swoich 120 lat istnienia stacja miała jednak pecha, bo płonęła dwa razy, ostatnio w 2015 i podczas mojej wizyty była jeszcze w remoncie, razem z muzeum języka portugalskiego. Lokalizacja samego muzeum również nie jest przypadkowa – to właśnie na Estação da Luz przybywający mieli styczność z portugalskim po raz pierwszy.

São Paulo

Tyle zwiedziłem sam, bo później chciałem dowiedzieć się czegoś nowego od samego źródła, czyli mieszkańca SP. Co więcej, bieganie w pojedynkę z aparatem po mieście, a zwłaszcza po dosyć podejrzanej okolicy, nie jest dobrym pomysłem w Brazylii, więc na dalsze zwiedzanie São Paulo wybrałem się z moim znajomym Iuri.

Mercado Municipal Paulistano

Warszawa ma swoją Halę Mirowską, a São Paulo ma Mercado Municipal. W przypadku brazylijskiego miasta to punkt must-see. Jeżeli nie rażą nas wyższe, turystyczne ceny oraz natarczywi sprzedawcy, zanim zdecydujemy się na zakup, można wszystkiego próbować do woli – egzotycznych owoców, orzechów, sera.

Mercado Municipal Paulistano

Zjemy tam też wielką, tłustą kanapkę z mortadelą, o którą NA PEWNO zapytają was wszyscy po powrocie z wycieczki. Warto więc lepiej ugryźć kęs, żeby potem uniknąć gadania, że jak to, pojechaliśmy do São Paulo i nie zjedliśmy TEJ NAJSŁYNNIEJSZEJ kanapki.

São Paulo

Te budynki są jakby podobne

Chciałem, żeby Iuri pokazał mi centrum miasta, gdzie zlokalizowane są prawie wszystkie najbardziej znane budynki w São Paulo. Dla niewtajemniczonych – oprócz wielkich miast, kocham również wieżowce. Zbierało się na deszcz (w SP często pada i mieszkańcy ciągle na to narzekają), więc zrobiliśmy przyśpieszoną trasę zwiedzania. Udało mi się zobaczyć:

  • Predio Martinelli – chociaż do współczesnych, kilkusetmetrowych wież dużo mu brakuje, to mierzący 105m budynek był najwyższym drapaczem chmur w Ameryce Łacińskiej podczas jego ukończenia w 1929 roku i największą betonową bryłą na świecie.
São Paulo
  • Edifício Altino Arantes – budynek inspirowany nowojorskim Empire State Building, jednak ponad dwukrotnie od niego niższy. Ma za to ładne elementy art deco.
São Paulo
  • Edificio Italia – niemalże na samej górze tego 165-metrowego budynku znajduje się jedna z najbardziej znanych restauracji w mieście.
São Paulo

Wszystkie wysokie budynki znów zdają się krzyczeć “jesteśmy w Nowym Jorku, ale jednak nie”, ale każdy z nich warto sobie pooglądać. Jeśli ma się szczęście, bo ja go oczywiście nie miałem, można wjechać na samą górę, by podziwiać ładne widoczki.

Jak można było się domyślić, zlał nas deszcz, więc zmyliśmy się (hehe) do domu, żeby wieczorem uderzyć jeszcze w melanż. Po raz pierwszy byłem w klubie, w którym skanowano mi odciski palców(!) przed i po wyjściu (w Brazylii bardzo często płaci się za wszystko dopiero na końcu imprezy).

Zielona oaza pośród betonowej dżungli

Na kaca – chill w parku. Czy zdziwi jeszcze kogoś, gdy powiem, że Park Ibirapuera (największy park w mieście) wygląda jak… nowojorski Central Park? Może i nie jest idealnym prostokątem jak jego amerykański odpowiednik, ale także zajmuje ogromną powierzchnię niemal w centrum miasta. Jest określany “zieloną oazą pośród betonowej dżungli”.

São Paulo

Park oferuje ogromną ilość terenów rekreacyjnych. Są alejki do jazdy na rowerze, desce, hulajnodze (hulajnogi elektryczne to chyba hit roku 2019 chyba na całym świecie), a także do spacerów. Są miejsca na rodzinny piknik i miejsca do biegania z psem. W całkiem sporym jeziorku pływają ryby oraz czarne łabędzie.

W wielkim przeszklonym pawilonie odbywają się targi, kongresy, czy nawet São Paulo Fashion Week. Oprócz tego można wybrać się do jednego z kilku muzeów. Ja polecam Muzeum Sztuki Afrykańskiej (Museu Afro Brasil) oraz MAM – Muzeum Sztuki Nowoczesnej (Museu de Arte Moderna de São Paulo). W pierwszym znajduje się ogromna (trzy wykrzykniki!!!) ilość eksponatów – zarezerwujcie sobie kilka godzin, jeśli chcecie bliżej poznać tę tematykę. Według mnie muzeum jest niestety nieco chaotycznie zorganizowane i większość stałej kolekcji to po prostu porozrzucane obrazy, rzeźby czy przedmioty codziennego użytku. Są to jednak niewątpliwie obiekty szalenie interesujące, a wstęp kosztuje tylko 6 reali (czyli 6 złotych – sześć ziko za tyle rzeczy do obejrzenia!!!).

Nie starczyło mi już na to czasu, ale w parku znaleźć można także planetarium, audytorium oraz Oca do Ibirapuera (budynek w kształcie jaja). Budynki w parku zaprojektował jeden z moich ulubionych architektów, czyli Oscar Niemeyer.

São Paulo

Łącznie w parku spędziłem jakieś… pięć godzin, więc jest to idealne miejsce na spędzenie słonecznej niedzieli (chyba że, niespodzianka, zacznie padać).

São Paulo

São Paulo nie jest dla każdego

São Paulo nie spodoba się wszystkim. Nie wszyscy lubią wielkie miasta z wylewającym się wszędzie betonem, rozgrzanym od słońca asfaltem i ludźmi, którzy nie idą, ale pędzą. To chyba jedyne miasto przeczące tezie, że w Brazylii ludzie nigdzie się nie śpieszą i są wiecznie spóźnieni. To idealne miejsce dla osób, które dużo pracują, po pracy spotykają się na drinka, a w weekendy chodzą na imprezy lub odpoczywają w parku. Czyli lubią europejski styl życia.

Brazylijski pisarz Roberto Pompeu de Toledo określił São Paulo “miejskim labiryntem, który wyciąga ręce ku nieskończoności”. Mimo, że miasto nie ma słonecznych, piaszczystych plaż, które można spotkać w równie wielkim Rio de Janeiro, to w oczach Paulistanos (mieszkańców metropolii) jest to jedyne globalne brazylijskie miasto.

Więcej zdjęć:

Udostępnij ten artykuł, aby inni także mogli go przeczytać!